ak, jak teraz jest ogromny tak zwany bum na tarota, wróżby i ezoterykę, tak jeszcze z dobre dziesięć lat temu wszyscy masowo udawali się na wizyty indywidualne bądź spotkania grupowe z bioenergoterapeutami.
Ci najsłynniejsi liczyli usypiając tłumy, napełniali wodę swoją energią czy przeprowadzali detoks organizmu, lub rozdawali zdjęcia, które miały pomóc w wyleczeniu z jakiegoś schorzenia. Ci mniej popularni i medialni przeważnie skromnie i po cichutku siedzieli w swoich zwykłych, normalnych, małych wiejskich domkach i czekali na kolejnych chętnych do uzdrowienia.
Podobno niektórym nawet udawało się wyleczyć swoich podopiecznych. Wiele osób zadaje mi pytanie: Skoro oni tak leczą i uzdrawiają, to dlaczego kościół nie uzna tego za cud i nie wyniesie ich na ołtarze?
Powód takiego stanu rzeczy jest niezwykle prosty i oczywisty. Doktryna chrześcijańska mówi, iż wszelkiego rodzaju praktyki magiczne bądź wróżbiarskie są traktowane jako grzech, bowiem kościół wróżb i szarlatanów nie uznaje, co potwierdza najdobitniej treść Biblii.